wtorek, 28 sierpnia 2012

Epizod 8 - Taktyka

-Ooo tak! Najgorsze za mną! Grr, test pisemny... A właśnie, skoro już po wszystkim to chyba mogę się przyznać... Ściągałam od takiego obok, ale nikt się nie zorientował! -mówiła, albo raczej śpiewała, bo tak to brzmiało Meku cała uradowana i dumna ze swojego wyczynu.
In i Kiro nie mówili jej, że właśnie o to w tym chodziło, skoro dziewczyna jest szczęśliwa, to po co psuć jej nastrój, przynajmniej znowu się na wszystkich nie wydziera...
Wszyscy, którzy pozostali jeszcze w egzaminie przywitali kobietę, która urządziła sobie dość huczne wejście. Kobietą okazała się niejaka Anko. Poprowadziła ich na miejsce następnej części egzaminu i
wyjaśniła wszystkim zasady drugiego egzaminu oraz całą formułę odebrania zwoju.



"Robię to na własną odpowiedzialność... Mogę zginąć... Oni mają to w dupie. Ta, jasne, to się nazywa bycie miłym... Nie otwierać zwoju... Ojej, ależ mnie ciekawi co w nim jest. -mówił sarkastycznie, sam do siebie Inochi."
Znudzony całym straszeniem nauczycieli Inochi podpisał się bez wahania pod zrzeczeniem się odpowiedzialności i poświęcił cały czas na "zastanawianie się czy podpisać", na obserwowaniu jego rywali z gałęzi drzew. Grupował sobie wszystkich do tych, którzy wyglądają na słabych, i na tych, do których lepiej się nie zbliżać. Tak na prawdę to był tylko jego poboczny cel, tak na prawdę chciał obserwować Kibę. Stał on z Hinatą i Shino. Prawdopodobnie też obmyślali taktyki...
"Świetnie byłoby natknąć się na tego całego Nejiego... Świetny materiał na pierwszą ofiarę mojego cudeńka... -pomyślał po czym przejechał ręką po pochwie swojej katany i uśmiechnął się jak psychopata."
Dla zielonookiego ta część egzaminu była po prostu idealna; walki z nie wiadomo kim, brak zasad i co najważniejsze, masa drzew. Inochi był bardzo zżyty z tymi wielkimi roślinami, przesiadywał na nich zawsze, i zawsze potrafił się pośród nich odnaleźć, w tym przypadku, będzie mógł służyć jako bardzo dobry kompas.

Kiroshi i Mekuri siedzieli w cieniu innych drzew i rozmyślali nad strategiami. Wyjaśniali między sobą zasady, które In wcześniej obmyślił.
-Czyli mam rozumieć, że się rozdzielimy? -zapytała nie do końca rozumiejąca zamiary brata Meku.
-Dokładnie. Zaczniemy w jakimś miejscu i zaczniemy penetrować teren w całkowitym ukryciu. Jeśli kogoś odnajdziemy możemy zwołać się za pomocą Suuseishin. Jako jedyni zobaczymy ich czerwone promienie i wtedy szybko do siebie przybędziemy. Inochi teraz obserwuje wszystkich i wkrótce da nam znać kogo wypadałoby unikać.
-Rozumiem, tylko wytłumacz co będzie jeśli nas znajdą? Nawet ja sama nie poradzę sobie z trzema shinobi na raz, chyba że to będą na prawdę wyjątkowe cioty...
-Nie musisz od razu tak wulgarnie... Ale to In i ja też przewidzieliśmy... My będziemy ich mogli spokojnie zatrzymać naszymi jutsu. Ty wystraszysz jednego z nich, a on wtedy najprawdopodobniej przestanie być sobą i będziesz mogła spokojnie zająć się pozostałą dwójką, albo nawet zajmą się twoją ofiarą i będziesz miała szansę uciec lub pokazać gdzie jesteś. U mnie natomiast będzie dużo łatwiej. Użyje swojego jutsu i mogę spokojnie uciekać, albo nawet ich zabić. Nic mi nie powinni zrobić, przynajmniej przez tak długo jak będę miał w sobie chakrę.
-No tak, ale jutsu Inochiego raczej nie pomoże mu w ucieczce...
-Faktycznie nic nie da. Ale pomyśl, ktoś miałby znaleźć go pośród drzew? To graniczy z cudem, a nawet jakby to wątpię, że ucieczka pomiędzy gałęziami jest dla niego problemem. Akurat w tym egzaminie, o niego nie ma co się martwić.
Mekuri tylko przytaknęła gdyż wszystkie pytania już jej się skończyły.
-A i musimy jeszcze obgadać same walki, ale do tego przydałby się też In... Inochi, możesz zejść na chwilę?! -zapytał się dość głośnym tonem Kiro patrząc się w koronę drzewa, pod którym właśnie siedzieli.
-Scena walki powiadasz... No myślę, że to będzie wyglądało tak:
-Kiro, ty najlepiej zabierz się za kogoś kto jest zbyt szybki, wtedy będę miał jak go zniszczyć. Meku, najlepiej by było, gdybyś ty po prostu nas osłaniała od pozostałych, albo atakowała tych, którzy utrzymują się na dystans. Ja zajmę się tymi, którzy zapragną walki wręcz... -wyjaśnił wszystkim strzelając ten sam uśmiech co poprzednio na drzewie.
Minęła już prawie połowa wolnego czasu przed pięciodniowym obozem przetrwania, a Tamako byli już gotowi do wyruszenia w las. Mekuri poszła się porozglądać, a Inochi wrócił na swoje drzewo. Chciał uniknąć spotkania z Kibą, wiedział, że w  jego pobliżu znajdzie Hinatę, a nie chciał przyciągać na siebie dziesiątek par oczu atakując prawie bezbronną dziewczynkę. Poza tym, był trochę zły na Kibę po tym jak go olał i wrócił tak szybko do Hinaty...

-Hej Kiro... -ktoś powiedział tajemniczym zza drzewa. - Chciałbym pogadać.
Niebieskooki dokładnie wiedział kim jest ten osobnik i czego od niego chcę. Lecz on nie miał zamiaru po raz kolejny dawać się oszukać.
-Kakashi... Czego chcesz? Więcej informacji o tych broniach? O proszę, podam Ci jedną... Jeśli nie skończysz nas szpiegować, właśnie od którejś z nich wkrótce zginiesz. -powiedział surowym głosem, bez żadnego zwątpienia.
-Nic z tych rzeczy, chcę po prostu nas z powrotem... Przepraszam Cię, wyjaśniłem Ci to wszystko przecież...
-Pff, niby kiedy? Wtedy kiedy wyłudzałeś coś?
-Napisałem Ci list, Nasumi nie przekazała Ci go?
-Nie obwiniaj jej, dała mi go, ale jak zobaczyłem, że jest od Ciebie jakoś odechciało mi się go czytać...
-W takim razie przeczytaj go teraz. -zaproponował stanowczym głosem Hatake. - Dowiesz się wszystkiego co i jak...
Kiroshi nie chciał przyznać się, że jego wiadomość skończyła jako sterta malutkich papierków, z których i tak nic nie będzie dało się odczytać.
-Zapomnij. Nawet nie wiesz jak wielką nadzieje mi zrobiłeś, a teraz nie dość, że złamałeś mi serce, to jeszcze masz czelność prosić mnie o drugą szansę?
W tym momencie Kiro lekko przejrzał swojego ex. Jounin właśnie chciał zapytać się, czy druga szansa jest możliwą opcją.
-Jeśli nie... Trudno, może kiedyś nam się ułoży... Ale pamiętaj, zawsze będę Cię kochał.
Po wypowiedzeniu tego zdania Kiro poczuł ciepło w sercu jakie czuł do czasu przeczytania nieszczęsnego listu od Hokage. Poczuł, że to było powiedziane nie z ust i tak zabrudzonych kłamstwami, a z serca, które oszustw nie zna.
Kakashi już miał wracać, ale coś, albo raczej ktoś go powstrzymał. Kiroshi złapał go za rękę i przyciągnął delikatnie do siebie.
-Kakashi... Powiedz mi prawdę, kochasz mnie czy ciągle zależy Ci na wypełnieniu tego durnego rozkazu?
-Nigdy mi na nim nie zależało. Gdybyś tylko sprawdził to dokładniej... Dostałem ten list po naszym spotkaniu. I tak go zignorowałem; rozumiem, jestem ninja, ale nie jestem taki, żeby szpiegować nie dość, że osobę z mojej wioski, to jeszcze mojego kochanego chłopaka.
Kakashi liczył, że to naprawi całą sprawę. Tym razem nie kłamał, Kiro dobrze o tym wiedział.
Szatyn stanął na palcach i jedną ręką chwycił czarnookiego za tył głowy i przycisnął do siebie. Ich usta stały się jednymi. Wargi Kiroshiego, miękkie i delikatne ze względu na jego wiek i te bardziej szorstkie, ale nie mniej czułe należące do Hatake stykały się ze sobą pod najróżniejszymi kątami. Kiro otworzył lekko usta i pozwolił starszemu na wejście do niego. Język siwowłosego penetrował dokładnie każdy centymetr powierzchni ust chłopca, raz ocierał się o ten drugi język, raz lizał pozostałą część. Szafirowe tęczówki zaczęły błyszczeć z zadowolenia i euforii panującej wewnątrz jego ciała i umysłu. Objął go drugą ręką za bok po czym Kakashi przycisnął go delikatnie do drzewa. Mężczyzna obleciał go wzrokiem i zatrzymał go na koszuli Tamako. Rozpiął jeden guzik, potem drugi, ale trzeciego już nie zdążył. Tak bardzo wczuli się w siebie, że nie zauważyli, że dookoła nich stoi masa ludzi.
-Hatake, nie pozwalasz sobie na za dużo? Ten chłopiec ma się przygotować do egzaminu, a nie życia miłosnego. -pouczyła go Anko rozpraszając cały tłum gapiów.
-Przepraszam Cię Kiro, powodzenia w egzaminie, widzimy się wkrótce. -wyszeptał szatynowi do ucha po czym krótko pocałował go w policzek i szybko wystrzelił w stronę wioski.
-Nie zapominaj czasem, że ja siedzę sobie tu na górze. -zawołał w ten sposób rozmarzonego brata Inochi i perfidnie pomachał do niego ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
Normalnie Kiro pewnie zezłościłby się na niego, ale teraz był w zbyt dobrym humorze...
"Nie no ja mam deja vu... Znowu mu zaufał, to już zaczyna się stawać monotonne..."

"No to nam przypadł zwój niebo... Cholera, że nie mogę wiedzieć kto ma ziemię..."
Tamako odebrali zwój i dali go Kiroshiemu do przetrzymania, u pozostałej dwójki byłby zagrożony po prostu zgubieniem. Wyszli zza zasłony, która uniemożliwiała zobaczenie rodzaju zwoju innej drużyny i napotkali drużynę Kurenai, która miała odebrać zwój jako następna.
-Hej Kiba, powodzenia... -powiedział cichym głosem Inochi, brzmiało to tak, jakby odezwał się do niego po raz pierwszy.
-O, Inochi! Szukałem Cię wszędzie, gdzieś ty był! -zerwał się do niego Inuzuka i promiennie się do niego uśmiechnął.
"Skończ się do mnie tak uśmiechać, nie rób mi chorej nadziei! Czemu ty musisz być aż tak kochany..."
-Wiesz, klasycznie spędziłem ten czas pośród liści. A właśnie, gdzie Akamaru?
-Ostatnio przesiaduje u Hinaty. -odpowiedział z ciągłym uśmiechem. - No dobra, mam nadzieję, że spotkamy się w wieży! Musimy lecieć po zwój, pa!
Kiba jeszcze raz uśmiechnął się do nich, a Akamaru przyjaźnie zaszczekał jakby chciał życzyć im powodzenia.
"Kurwa mać, czy oni są na tyle blisko żeby Akamaru przesiadywał u tej debilki?!"
Gdy wszyscy otrzymali już swoje zwoje, drużyny wyruszyły ku osobnym bramom. Drużynie 9 przypadła brama osiemnasta.
-No to co chłopaki, gotowi?!
-Jakby inaczej! -odpowiedział z jednakowym zapałem Kiro.
Wrota otworzyły się równo z czasem i cała trójka wbiegła do wielkiego lasu. Przemierzali ten teren z dość dużą prędkością, ale jednocześnie z uwagą. Po dłuższym czasie, prowadzący pozostałą dwójkę Inochi zatrzymał się i pokazał gest znaczący zejście w dół. Zatrzymali się pod dość nietypowym drzewem; jego korzenie wystawały znad ziemi i tworzyły prowizoryczne schronienie.
-To co, zaczynamy nasz plan? -zaproponował In pewny tego, że pozostała dwójka bez wahania się na to zgodzi.

3 komentarze:

  1. Ohh... Jak ja się cieszę że coś iskrzy między Kiro a Kakashim <3 Ja już chcę sceny erotyczne XD Mam nadzieję że długo nie trzeba będzie czekać :P Co do reszty epizodu, to jak zwykle świetny. Wena jak widzę utrzymuje się od samego początku (mam nadzieję że do samego końca).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja liczę, że tego końca nigdy nie będzie ;)

      Usuń
  2. Uhuhu, Kiro i Kakashi znowu . Kocham tą parę i ich scenki . Powodzenia z dalszym robieniem epizodu wychodzi Ci to świetnie .

    OdpowiedzUsuń