-Kiroo! Gdzie do cholery jest Inochi?! Gdzie ten Kiba mieszka, że tyle go nie ma?!
"Że ona nic o nim nie wie... No trudno, ale wypadało by zgrywać zaniepokojonego..."
-A bo ja wiem... Znając jego oddał bluzę, ale nie chce mu się przyjść na trening i szwenda się gdzieś po drzewach...
Mekuri westchnęła i skinęła bratu po czym zabrała się do jedzenia swojego śniadania.
Minęły godziny, minął trening, ale Inochiego nadal nie było w domu. Kiroshi myślał, że jest u Kiby. Mekuri myślała, że ukrywa się żeby uniknąć treningu, a Nasumi myślała, że po prostu znowu coś mu się stało,ale tym razem został w domu.
"O tak! Wreszcie idę się z nim spotkać! Dobra, teraz tylko muszę znaleźć tą ulicę i się nie zgubić -myślał skupiony szatyn z karteczką z adresem Kakashiego, którą dostał podczas swojego snu."
Kiro szedł pomiędzy ulicami co chwile wypytując się gdzie ma iść. Jego orientacja w terenie nie była za dobra, więc bez pomocy połowy napotkanych przechodniów zgubił by się po skręceniu w pierwszą uliczkę.
"Dobra, teraz w lewo... Chwila... Czy to nie Kiba z tym kundlem?"
Błękitnooki podszedł w stronę chłopaka, który szedł z kapturem zarzuconym na głowę.
-Hej Kiba! Gdzie masz Inochiego? -zawołał Kiroshi machając do niego prawą ręką.
Inuzuka zdziwiony pytaniem odmachał szatynowi i uciszył szczekającego Akamaru.
-Inochi? Przecież on był u mnie wczoraj... Dość dziwnie i szybko wyleciał mówiąc coś o jakimś wieczornym treningu.
Kiroshi wytrzeszczył oczy patrząc na psiarza, doszło do niego, że jego brat jednak nie jest u Kiby.
-Ah tak, trening! Byliśmy umówieni na trening nocą! -skłamał Kiroshi zastanawiając się gdzie jest In.
-No nic, przekaż mu, że jeśli będzie miał więcej czasu, z chęcią go przyjmę, tylko niech mnie uprzedzi, bo nie chcę znowu paradować bez koszulki... -powiedział Kiba zdejmując kaptur i drapiąc się po karku.
"Oj, jak wrócisz zapewne masz mi sporo do opowiedzenia. Farciarz, spotkał go jak łaził bez swojej grubej bluzy..."
-Oczywiście, przekaże mu to! -odpowiedział ze sztucznym uśmiechem Tamako. -No nic, trochę mi się śpieszy, będę już leciał, pa!
-Dzięki, narka!
"Gdzie on do cholery jest... I co się wydarzyło, że tak wyleciał... To do niego nie podobne, wyszedł z własnej woli od Kiby? Coś tu jest nie tak..."
-Przepraszam, wie może Pani gdzie jest ta ulica? -zapytał Kiro jakiejś kobiety w podeszłym wieku.
-Oh, to nie daleko, skręć w prawo, a potem w lewo i jesteś na miejscu.
-Dziękuje!
"No to jestem. Kakashi, nawet nie wiesz jak tęskniłem!"
Chłopak zapukał do drzwi domku i po dłuższej chwili zobaczył mężczyznę stojącego w drzwiach. Rzucił się w jego ramiona i objął mocno jego szyje.
-Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem. -wyszeptał mu do ucha. - I... Martwiłem się o Ciebie...
Kakashi tylko zaśmiał się, pocałował chłopaka w policzek, chwycił go jedną ręką za nogi. a drugą za plecy. Wziął go na ręce i zamknął za sobą drzwi stopą. Zaniósł go na rękach do fioletowego salonu i położył go na kanapie. Usiadł koło niego i wplótł swoje nogi w jego.
-No... Bo wiesz... -odparł cicho Kakashi z rumieńcami na policzkach. - Ja też się stęskniłem...
Kiroshi spojrzał się na niego dając sygnał, że jest gotowy na powtórkę.
-Przepraszam Cię, ale nie dzisiaj. Jestem wykończony, już niedługo ja i inni jounin odpoczniemy...
Chłopiec spojrzał na Hatake pytająco, dziwił się, co jest powodem ich odpoczynku, przecież szkolenie jeszcze się nie skończyło, ba, to dopiero początek!
-Nasu nic wam nie mówiła? -zapytał zdziwiony Kaka. - To co, widać, że ja muszę to Ci przekazać... Już za parę dni zaczyna się egzamin chuunin. Wiesz na czym on polega czy nie?
Kiroshi zainteresowany tą informacją tylko przytaknął, nie chciał przerywać swojemu partnerowi.
-Ja, Asuma i Kurenai zgłosiliśmy już nasze drużyny. -kontynuował białowłosy. - Tylko nie mam pojęcia dlaczego Nasumi się wstrzymuje...
-W sumie... Ten egzamin... On może kosztować nas życiem, a jakoś do grobu mi się nie śpieszy...
-Nie wydaje mi się, że Ci to grozi. -pocieszył go, po czym położył się koło niego i wtulił do siebie. - Ty, Inochi, Mekuri... Nie wyglądacie na słabych, a twoja siostra to już dopiero! Do tego... Suuseishin...
-Skąd o nich wiesz?! -zapytał zaskoczony Kiro.
-Powiedzmy, że zostaliśmy wcześniej poinformowani... Mogę tylko wiedzieć, co przypadło tobie?
-Furiko. (jap. wahadełko)
-Więc musisz cechować się wysoką chakrą. A Katana i Tanken (jap. sztylet)?
-Mekuri dostała sztylet. Jest z nas najszybsza i najzwinniejsza. Do tego ta mała broń pomoże atakować jej z ciemności, wiesz, jej technika strachu... Natomiast Inochi jest połączeniem naszej dwójki. Katana i jego jutsu są dla niego idealne. -wyjaśniał mężczyźnie szatyn. - W sumie... Jego jutsu jest najbardziej niebezpieczne, polega ono na...
"No jasne... Ja się tu tłumacze, a on zasnął... -pomyślał po czym westchnął. - Wypadało by już iść, niech śpi, tylko... Gdzie on może mieć choćby jakiś koc..."
Kiro wysunął się z objęć mężczyzny i rozejrzał się po pokoju w celu znalezienia czegoś do nakrycia swojego wybranka. Nic w nim nie znalazł więc poszedł do jego sypialni. Podszedł do łóżka i podniósł z niego kołdrę. Gdy już ją uniósł na ziemie wypadła z niej kartka. Kiroshi z powrotem odłożył kołdrę i zajrzał co to za kawałek papieru.
"List od Hokage... Kurczę, nie mogę przecież tego przeczytać..."
Kiro chciał odłożyć ten list, ale coś go podkusiło i jednak przeczytał zawartość listu.
"Kakashi-san, zwracam się do Ciebie z prośbą o szpiegowanie rodziny Tamako. Musimy dowiedzieć się więcej o Suuseishin i ich zdolnościach. Zrób to za wszelką cenę, wyłudź te informację od któregoś z dzieci."
Kiroshi patrzał pustym wzrokiem na nieszczęsny kawałek papieru i najzwyczajniej w świecie poczuł się oszukany. Pierwszy raz zakochał się w kimś, chciał związać się na długie lata, ale w ten dzień, pierwszy raz płakał z powodu złamanego serca. Łzy pociekły mu po policzkach i zaczęły kapać na wiadomość od Hokage. Przygryzł wargę i zacisnął pięści. List stał się tylko mokrą, pogiętą i rozdartą kartką niszczącą serce błękitnookiego.
"Inochi, potrzebuje Cię... Gdzie ty do cholery jesteś?! Przez te lata, kiedy ciągle opowiadałeś mi jak to źle jest kochać kogoś kto nawet Cię nie zauważa, a ja tylko przytakiwałem... Teraz Cię rozumiem. Wiem co czujesz przez ten cały czas. Oni nas nie kochają, ty to wiesz, ale nie byłeś oszukiwany..."
Kiroshi z zapłakanymi oczami wyszedł spokojnym krokiem z sypialni jounina, tak żeby go nie obudzić. Gdy był już przed drzwiami zbuntował się i wychodząc trzasnął z całej siły drzwiami.
"To na pewno go obudziło... Dobrze Ci tak, cwelu..."
Kiroshi po chwili błądzenia po lesie wrócił do miejsca, w którym zapieczętował swoją miłość z Kakashim. Nie był już smutny. Był wściekły, że dał się tak łatwo omamić. Chwycił swojego kunai i zaczął ryć nim w ziemi po czym wbił go drzewa, do którego był kiedyś przywiązany.
"Liny jeszcze zostały..."
Zebrał je wszystkie po czym starannie zaczął je przecinać i układać tak żeby powstał z nich znak rodu Tamako.
Wskoczył na jedno z drzew i spojrzał na to z góry.
"Wszystko wygląda tak jak chciałem. Idealnie!"
Pozbawiony już łez Kiro zaczął wracać do domu. Sunął powoli po gałęziach drzew, nie śpieszyło mu się do domu. Wysłuchiwanie jęczącej siostry, że Inochiego jeszcze nie ma nie było jego ulubionym zajęciem.
"W sumie... Podobno siedzenie na drzewach i wpatrywanie się gwiazdy uspokaja. Zaraz się okaże..."
Tamako przystanął na jednym z drzew, ale uznał, że wygodniej będzie na ziemi więc zeskoczył z niego na dół i położył się pod drzewem.
-Cisza... -powiedział sam do siebie. - Tego mi było trzeba...
Wsłuchał się w szum liści, zapoznał się dokładnie z fakturą trawy, ale nie patrzał się w niebo, i tak było zasłonięte liśćmi.
-Kiroshi... Widzę, że ktoś tu chce oderwać się od Mekuri...
Szatyn był tak wsłuchany w odgłosy liści, że nawet nie poczuł, że ktoś koło niego stoi. Otworzył powoli oczy i ku jego radości postacią tą był jego brat.
-In! Gdzie ty się podziewałeś?! Na początku myślałem, że jesteś jeszcze u...
-Wyszedłem szybko. Dziwne, nie? Ale... Jego przeklęta matka uświadomiła mi, że on i Hinata są razem...
-Powiedziałeś jej?! -zapytał zdziwiony Kiro.
-Nie. Ale zapytała się czy z nim i Hinatą wszystko dobrze...
-U mnie też nie lepiej. Okazało się, że Kakashi był tylko szpiegiem. Miał wyłudzić ode mnie informacje o Suuseishin. Ale, zrobiłem swoje i mam tego dupka gdzieś!
Inochi zazdrościł bratu podejścia do sytuacji, w przeciwieństwie do niego nie potrafił tak po prostu darować sobie Kiby. Za bardzo go kochał. I od zbyt dawna.
-Mam nadzieje, że za dużo mu nie powiedziałeś...
-Wie tylko o tym, kto co dostał w spadku, czyli nie za wiele. O tym dowie się nasz każdy przeciwnik... Wiesz co, może wracajmy już?
-Tak, choć boje się co Mekuri mi przygotuje...
Bracia wreszcie odzyskali uśmiechy na ustach. Ruszyli powolnym krokiem w stronę domu. Inochi znał doskonale cały teren lasu więc nie mieli szans się zgubić.
-In, mogę tylko zapytać Cię gdzie byłeś i co robiłeś przez ten czas?
-Nic szczególnego. Musiałem nadgonić was z umiejętnościami. -odpowiedział z uśmiechem Inochi.
Po trzaśnięciu drzwiami Kakashi zerwał się szybko na nogi. Półprzytomnym wzrokiem zaczął szukać Kiroshiego. Przeszukał wszystkie pokoje po czym wszedł do sypialni. Ujrzał pogięty list, niepościelone łóżko i krople łez na podłodze. Chaotycznie zerwał się z domu i nie myśląc o niczym wyszedł szukać szatyna. Pierwszym miejscem jakie sprawdził był jego dom. Spojrzał przez okno do jego pokoju, ale nikogo tam nie było, na tarasie pusto, na dworze pusto, tylko Mekuri siedziała i czytała jakąś gazetę. Mężczyzna wrócił do centrum miasta i zaczął szukać tam chłopca, lecz i tam nigdzie go nie było. Zajęło mu to dużo czasu i energii. Zmęczony szybkim poszukiwaniem chłopaka usiadł na jednym z dachów i zaczął myśleć gdzie on może być. Rozejrzał się dookoła i tylko uderzył się z otwartej ręki w czoło.
"Jaki ja jestem tępy... Las!"
Hatake wstał z dachu i pobiegł do miejsca ich stosunku. Po drodze i tak rozglądał się za nim, ale to nie przynosiło mu żadnego efektu. Gdy już dotarł, był pewny, że szafirowooki odwiedził to miejsce. Zobaczył brudnego z ziemi kunai wbitego w drzewo, do którego przywiązał chłopaka, wyrzeźbiony znak rodu Tamako i wyryty w ziemi napis: "Kakashi, nienawidzę Cię!".
-No nareszcie w domu! Gdzie wyście łazili?! Myślałam, że się zanudzę, a wy... Zaraz... Inochi! Gdzieś ty był przez ten cały czas?! -wydzierała się klasycznie Mekuri.
-No wiesz, musiałem was dogonić, nie mogę być od Ciebie słabszy. -odparł wyzywająco brunet.
Mekuri jak to już zawsze bywa zapomniała o całej sprawie po chwili i zachowywała się jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Cała trójka postanowiła spędzić wieczór wspólnie na ich tarasie.
-Znowu razem... -westchnął Inochi.
-A, bym zapomniał! Jest pewna sprawa, o której Nasumi nam nie powiedziała; za parę dni rozpoczyna się egzamin chuunin, pozostałe drużyny są już do niego zapisane, o naszej Kakashi nic nie wie. Myślę, że i my powinniśmy wziąć udział. Razem stanowimy bardzo dobrą drużynę. Do tego możemy przekonać się o prawdziwej sile Suuseishin.
-Zaraz zaraz.. Eg-zamin? -zapytała Mekuri przechylając głowę w prawo.
-Wyjaśnię Ci... Egzamin ten polega na awansowaniu na wyższy stopień shinobi. Z genina, na chuunina. Będzie się on składał z paru etapów, ilu nie wiem sam. Będzie to test naszej wiedzy, siły, wytrwałości i wielu innych cech. -wyjaśnił zielonooki. - Co będzie tam dokładnie; tego nie wiem.
-Załóżmy że rozumiem...
-Nasumi-san, mogę Cię o coś zapytać? -powiedział do kobiety Kiroshi.
-Hm?
-No bo wkrótce zaczyna się egzamin chuunin i inne drużyny biorą w nich udział...
-Nie mów, że też chcecie wziąć udział? Mamy za sobą jakieś trzy tygodnie treningu, nie uważasz, że to za mało na egzamin?
-Nie. Jak najbardziej chciałbym się sprawdzić, przedyskutowaliśmy to wspólnie i prosimy Cię o zgłoszenie nas do niego.
-W takim razie nie mam wyjścia, ale pamiętaj i przekaż moje słowa rodzeństwu... Z egzaminu chuunin wracasz albo silniejszy, albo martwy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gome za parę dni bez epków... Powód? Musiałam wcześniej wstawać, więc i wcześniej chodzić spać, a ja piszę tylko w nocy :) Szczerze mówiąc to nie jestem zbytnio zadowolona z tego rozdziału, ale wątek z egzaminem się rozpoczął więc mogę zacząć moje plany! :D
Ludzie, jeśli możecie, piszcie o blogu znajomym, na własnych blogach czy gdziekolwiek, im nas będzie więcej tym większa u mnie motywacja! :3
-W sumie... Ten egzamin... On może kosztować nas życiem, a jakoś do grobu mi się nie śpieszy...
-Nie wydaje mi się, że Ci to grozi. -pocieszył go, po czym położył się koło niego i wtulił do siebie. - Ty, Inochi, Mekuri... Nie wyglądacie na słabych, a twoja siostra to już dopiero! Do tego... Suuseishin...
-Skąd o nich wiesz?! -zapytał zaskoczony Kiro.
-Powiedzmy, że zostaliśmy wcześniej poinformowani... Mogę tylko wiedzieć, co przypadło tobie?
-Furiko. (jap. wahadełko)
-Więc musisz cechować się wysoką chakrą. A Katana i Tanken (jap. sztylet)?
-Mekuri dostała sztylet. Jest z nas najszybsza i najzwinniejsza. Do tego ta mała broń pomoże atakować jej z ciemności, wiesz, jej technika strachu... Natomiast Inochi jest połączeniem naszej dwójki. Katana i jego jutsu są dla niego idealne. -wyjaśniał mężczyźnie szatyn. - W sumie... Jego jutsu jest najbardziej niebezpieczne, polega ono na...
"No jasne... Ja się tu tłumacze, a on zasnął... -pomyślał po czym westchnął. - Wypadało by już iść, niech śpi, tylko... Gdzie on może mieć choćby jakiś koc..."
Kiro wysunął się z objęć mężczyzny i rozejrzał się po pokoju w celu znalezienia czegoś do nakrycia swojego wybranka. Nic w nim nie znalazł więc poszedł do jego sypialni. Podszedł do łóżka i podniósł z niego kołdrę. Gdy już ją uniósł na ziemie wypadła z niej kartka. Kiroshi z powrotem odłożył kołdrę i zajrzał co to za kawałek papieru.
"List od Hokage... Kurczę, nie mogę przecież tego przeczytać..."
Kiro chciał odłożyć ten list, ale coś go podkusiło i jednak przeczytał zawartość listu.
"Kakashi-san, zwracam się do Ciebie z prośbą o szpiegowanie rodziny Tamako. Musimy dowiedzieć się więcej o Suuseishin i ich zdolnościach. Zrób to za wszelką cenę, wyłudź te informację od któregoś z dzieci."
Kiroshi patrzał pustym wzrokiem na nieszczęsny kawałek papieru i najzwyczajniej w świecie poczuł się oszukany. Pierwszy raz zakochał się w kimś, chciał związać się na długie lata, ale w ten dzień, pierwszy raz płakał z powodu złamanego serca. Łzy pociekły mu po policzkach i zaczęły kapać na wiadomość od Hokage. Przygryzł wargę i zacisnął pięści. List stał się tylko mokrą, pogiętą i rozdartą kartką niszczącą serce błękitnookiego.
"Inochi, potrzebuje Cię... Gdzie ty do cholery jesteś?! Przez te lata, kiedy ciągle opowiadałeś mi jak to źle jest kochać kogoś kto nawet Cię nie zauważa, a ja tylko przytakiwałem... Teraz Cię rozumiem. Wiem co czujesz przez ten cały czas. Oni nas nie kochają, ty to wiesz, ale nie byłeś oszukiwany..."
Kiroshi z zapłakanymi oczami wyszedł spokojnym krokiem z sypialni jounina, tak żeby go nie obudzić. Gdy był już przed drzwiami zbuntował się i wychodząc trzasnął z całej siły drzwiami.
"To na pewno go obudziło... Dobrze Ci tak, cwelu..."
Kiroshi po chwili błądzenia po lesie wrócił do miejsca, w którym zapieczętował swoją miłość z Kakashim. Nie był już smutny. Był wściekły, że dał się tak łatwo omamić. Chwycił swojego kunai i zaczął ryć nim w ziemi po czym wbił go drzewa, do którego był kiedyś przywiązany.
"Liny jeszcze zostały..."
Zebrał je wszystkie po czym starannie zaczął je przecinać i układać tak żeby powstał z nich znak rodu Tamako.
Wskoczył na jedno z drzew i spojrzał na to z góry.
"Wszystko wygląda tak jak chciałem. Idealnie!"
Pozbawiony już łez Kiro zaczął wracać do domu. Sunął powoli po gałęziach drzew, nie śpieszyło mu się do domu. Wysłuchiwanie jęczącej siostry, że Inochiego jeszcze nie ma nie było jego ulubionym zajęciem.
"W sumie... Podobno siedzenie na drzewach i wpatrywanie się gwiazdy uspokaja. Zaraz się okaże..."
Tamako przystanął na jednym z drzew, ale uznał, że wygodniej będzie na ziemi więc zeskoczył z niego na dół i położył się pod drzewem.
-Cisza... -powiedział sam do siebie. - Tego mi było trzeba...
Wsłuchał się w szum liści, zapoznał się dokładnie z fakturą trawy, ale nie patrzał się w niebo, i tak było zasłonięte liśćmi.
-Kiroshi... Widzę, że ktoś tu chce oderwać się od Mekuri...
Szatyn był tak wsłuchany w odgłosy liści, że nawet nie poczuł, że ktoś koło niego stoi. Otworzył powoli oczy i ku jego radości postacią tą był jego brat.
-In! Gdzie ty się podziewałeś?! Na początku myślałem, że jesteś jeszcze u...
-Wyszedłem szybko. Dziwne, nie? Ale... Jego przeklęta matka uświadomiła mi, że on i Hinata są razem...
-Powiedziałeś jej?! -zapytał zdziwiony Kiro.
-Nie. Ale zapytała się czy z nim i Hinatą wszystko dobrze...
-U mnie też nie lepiej. Okazało się, że Kakashi był tylko szpiegiem. Miał wyłudzić ode mnie informacje o Suuseishin. Ale, zrobiłem swoje i mam tego dupka gdzieś!
Inochi zazdrościł bratu podejścia do sytuacji, w przeciwieństwie do niego nie potrafił tak po prostu darować sobie Kiby. Za bardzo go kochał. I od zbyt dawna.
-Mam nadzieje, że za dużo mu nie powiedziałeś...
-Wie tylko o tym, kto co dostał w spadku, czyli nie za wiele. O tym dowie się nasz każdy przeciwnik... Wiesz co, może wracajmy już?
-Tak, choć boje się co Mekuri mi przygotuje...
Bracia wreszcie odzyskali uśmiechy na ustach. Ruszyli powolnym krokiem w stronę domu. Inochi znał doskonale cały teren lasu więc nie mieli szans się zgubić.
-In, mogę tylko zapytać Cię gdzie byłeś i co robiłeś przez ten czas?
-Nic szczególnego. Musiałem nadgonić was z umiejętnościami. -odpowiedział z uśmiechem Inochi.
Po trzaśnięciu drzwiami Kakashi zerwał się szybko na nogi. Półprzytomnym wzrokiem zaczął szukać Kiroshiego. Przeszukał wszystkie pokoje po czym wszedł do sypialni. Ujrzał pogięty list, niepościelone łóżko i krople łez na podłodze. Chaotycznie zerwał się z domu i nie myśląc o niczym wyszedł szukać szatyna. Pierwszym miejscem jakie sprawdził był jego dom. Spojrzał przez okno do jego pokoju, ale nikogo tam nie było, na tarasie pusto, na dworze pusto, tylko Mekuri siedziała i czytała jakąś gazetę. Mężczyzna wrócił do centrum miasta i zaczął szukać tam chłopca, lecz i tam nigdzie go nie było. Zajęło mu to dużo czasu i energii. Zmęczony szybkim poszukiwaniem chłopaka usiadł na jednym z dachów i zaczął myśleć gdzie on może być. Rozejrzał się dookoła i tylko uderzył się z otwartej ręki w czoło.
"Jaki ja jestem tępy... Las!"
Hatake wstał z dachu i pobiegł do miejsca ich stosunku. Po drodze i tak rozglądał się za nim, ale to nie przynosiło mu żadnego efektu. Gdy już dotarł, był pewny, że szafirowooki odwiedził to miejsce. Zobaczył brudnego z ziemi kunai wbitego w drzewo, do którego przywiązał chłopaka, wyrzeźbiony znak rodu Tamako i wyryty w ziemi napis: "Kakashi, nienawidzę Cię!".
-No nareszcie w domu! Gdzie wyście łazili?! Myślałam, że się zanudzę, a wy... Zaraz... Inochi! Gdzieś ty był przez ten cały czas?! -wydzierała się klasycznie Mekuri.
-No wiesz, musiałem was dogonić, nie mogę być od Ciebie słabszy. -odparł wyzywająco brunet.
Mekuri jak to już zawsze bywa zapomniała o całej sprawie po chwili i zachowywała się jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Cała trójka postanowiła spędzić wieczór wspólnie na ich tarasie.
-Znowu razem... -westchnął Inochi.
-A, bym zapomniał! Jest pewna sprawa, o której Nasumi nam nie powiedziała; za parę dni rozpoczyna się egzamin chuunin, pozostałe drużyny są już do niego zapisane, o naszej Kakashi nic nie wie. Myślę, że i my powinniśmy wziąć udział. Razem stanowimy bardzo dobrą drużynę. Do tego możemy przekonać się o prawdziwej sile Suuseishin.
-Zaraz zaraz.. Eg-zamin? -zapytała Mekuri przechylając głowę w prawo.
-Wyjaśnię Ci... Egzamin ten polega na awansowaniu na wyższy stopień shinobi. Z genina, na chuunina. Będzie się on składał z paru etapów, ilu nie wiem sam. Będzie to test naszej wiedzy, siły, wytrwałości i wielu innych cech. -wyjaśnił zielonooki. - Co będzie tam dokładnie; tego nie wiem.
-Załóżmy że rozumiem...
-Nasumi-san, mogę Cię o coś zapytać? -powiedział do kobiety Kiroshi.
-Hm?
-No bo wkrótce zaczyna się egzamin chuunin i inne drużyny biorą w nich udział...
-Nie mów, że też chcecie wziąć udział? Mamy za sobą jakieś trzy tygodnie treningu, nie uważasz, że to za mało na egzamin?
-Nie. Jak najbardziej chciałbym się sprawdzić, przedyskutowaliśmy to wspólnie i prosimy Cię o zgłoszenie nas do niego.
-W takim razie nie mam wyjścia, ale pamiętaj i przekaż moje słowa rodzeństwu... Z egzaminu chuunin wracasz albo silniejszy, albo martwy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gome za parę dni bez epków... Powód? Musiałam wcześniej wstawać, więc i wcześniej chodzić spać, a ja piszę tylko w nocy :) Szczerze mówiąc to nie jestem zbytnio zadowolona z tego rozdziału, ale wątek z egzaminem się rozpoczął więc mogę zacząć moje plany! :D
Ludzie, jeśli możecie, piszcie o blogu znajomym, na własnych blogach czy gdziekolwiek, im nas będzie więcej tym większa u mnie motywacja! :3
jestem ciekawa co teraz będzie i to bardzo...
OdpowiedzUsuńco ty znowu wymyśliłaś...
notka jak zawsze git i jak zawsze czekam na więcej.
P.S. choć później spać xD
Szybciej!!! Nawet ja nie jestem taka okrutna i nie przerywam w takich momentach... se plany wymyśliła... khe... XDD
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie najlepszy epizod, fajne zwroty akcji no i nareszcie egzamin :) Czekam z niecierpliwościa na pierwszy epizod właśnie z egzaminów.
OdpowiedzUsuń