czwartek, 27 września 2012
Tak na szybko~
Jakby co bardzo, bardzo przepraszam za brak Epizodu 12 w tamten weekend, ale sytuacja, w której znajduje się i ja, i mój współpracownik jest na prawdę tragiczna. Wszystko mi się lekko wali, nie idzie w szkole, życiu towarzyskim i niczym innym. Dlatego nie miałam ochoty na dobijanie się jeszcze notką. Mam nadzieję, że otrzymam pewną dawkę wyrozumiałości i nie odejdziecie :) Postaram się coś tam stworzyć w ten weekend, ale jeszcze nic nie obiecuje. Nie zawieszam bloga, nie zamykam, tylko postaram się nawrócić umysł do poprawnego działania i wtedy nie będzie jakichś wymiocin, tylko coś sensownego. Może w ten weekend, a jeśli nie to zrobię wszystko, żeby ukazała się w następny. Dobra, to by było na tyle i przepraszam jeszcze raz :c
niedziela, 16 września 2012
Epizod 11 - Szary świat
"Gdzie ja jestem? -mówił do siebie w myślach Kiba zagubiony w dziwnej, czarnej przestrzeni."
-Haloo! Jest tu ktoś? Mekuri! Słyszysz mnie?
Pomimo głośnego wołania chłopak i tak nie dostawał odpowiedzi. Nie było nikogo wokół niego, został wtrącony do miejsca, w którym nikt go nie słyszał, nikogo nie widział, był po prostu sam.
Oszołomiony dziwnym zjawiskiem Kiba wstał z ziemi, o ile można nazwać tak czerń taką jak i dookoła niego. Nabrał powietrza, chciał wyłapać czyjś zapach, lecz było to nie możliwe, węch go zawiódł gdyż nie dało się tam nic wyczuć. Desperacja zaczęła go ogarniać, więc pobiegł w pierwszym lepszym kierunku, aby znaleźć wyjście, albo rozwiązanie tego czegoś.
Biegł cały czas w jednym kierunku z dość dużą prędkością, a zmęczenie nie ujawniało się nawet w najmniejszym stopniu.
Po chwili jego nogi same zaczęły uciekać, przyzwyczaiły się do biegu, ponieważ Kiba uciekał już dość długo. W jednej chwili wylądował na podłożu, coś zawadziło mu drogę. Obrócił się w celu zobaczenia przeszkody, ale oczywiście nic nie dało się dostrzec. Inuzuka zaczął wymacywać dłońmi teren dookoła niego lecz żadnej przeciwności nie znalazł. Była to całkowita pustka, choć jednak coś nie pozwoliło mu dalej biec.
Kiba podciągnął się i usiadł, zamknął oczy, przecież i tak nic nie widział. Starał się wyciszyć umysł i dojść do rozwiązania tej niecodziennej sytuacji. Przychodziły mu różne pomysły, ale najbardziej prawdopodobnym wydawał mu się świadomy sen. Pozostając przy swojej teorii został w tej pozycji i próbował myślami wydostać się stąd.
Po niekrótkiej chwili usłyszał krzyk, potężnie głośny, otaczający go z każdej strony, Brzmiało to tak jakby był zamknięty w małej klatce i echo obijało się o ściany i kumulowało dźwięk z każdą sekundą. Kiba na początku lekko się przestraszył, że coś poczuł, usłyszał, a następnie bardziej przejął się tym, że jego głowa okropnie pulsuje i zadaje mu ból. Zaczął mieć wątpliwości, że to zwykły sen, w nich nie odczuwa się tak silnych odczuć.
-Haloo! Jest tu ktoś? Mekuri! Słyszysz mnie?
Pomimo głośnego wołania chłopak i tak nie dostawał odpowiedzi. Nie było nikogo wokół niego, został wtrącony do miejsca, w którym nikt go nie słyszał, nikogo nie widział, był po prostu sam.
Oszołomiony dziwnym zjawiskiem Kiba wstał z ziemi, o ile można nazwać tak czerń taką jak i dookoła niego. Nabrał powietrza, chciał wyłapać czyjś zapach, lecz było to nie możliwe, węch go zawiódł gdyż nie dało się tam nic wyczuć. Desperacja zaczęła go ogarniać, więc pobiegł w pierwszym lepszym kierunku, aby znaleźć wyjście, albo rozwiązanie tego czegoś.
Biegł cały czas w jednym kierunku z dość dużą prędkością, a zmęczenie nie ujawniało się nawet w najmniejszym stopniu.
Po chwili jego nogi same zaczęły uciekać, przyzwyczaiły się do biegu, ponieważ Kiba uciekał już dość długo. W jednej chwili wylądował na podłożu, coś zawadziło mu drogę. Obrócił się w celu zobaczenia przeszkody, ale oczywiście nic nie dało się dostrzec. Inuzuka zaczął wymacywać dłońmi teren dookoła niego lecz żadnej przeciwności nie znalazł. Była to całkowita pustka, choć jednak coś nie pozwoliło mu dalej biec.
Kiba podciągnął się i usiadł, zamknął oczy, przecież i tak nic nie widział. Starał się wyciszyć umysł i dojść do rozwiązania tej niecodziennej sytuacji. Przychodziły mu różne pomysły, ale najbardziej prawdopodobnym wydawał mu się świadomy sen. Pozostając przy swojej teorii został w tej pozycji i próbował myślami wydostać się stąd.
Po niekrótkiej chwili usłyszał krzyk, potężnie głośny, otaczający go z każdej strony, Brzmiało to tak jakby był zamknięty w małej klatce i echo obijało się o ściany i kumulowało dźwięk z każdą sekundą. Kiba na początku lekko się przestraszył, że coś poczuł, usłyszał, a następnie bardziej przejął się tym, że jego głowa okropnie pulsuje i zadaje mu ból. Zaczął mieć wątpliwości, że to zwykły sen, w nich nie odczuwa się tak silnych odczuć.
niedziela, 9 września 2012
Epizod 10 - Poświęcenie
Inochi spoglądał się to na swoją siostrę, to na konającego Kibę. Nie mógł uwierzyć ani w jej słowa, ani w obraz utworzony przez jego oczy. Lewa pierś Inuzuki stała się tylko dziurą, z której wylewała się krew. Dla zielonookiego był to największy wstrząs jego życia. Chłopak stracił cały rozsądek i poddał się emocjom, które swoją siłą przerosły go dwukrotnie. Jego ciało samo wymknęło się z pod kontroli, podbiegł do niego koślawym krokiem potykając się o wszystko co stało mu na drodze. Gdy już dotarł do Kiby spojrzał się na bardzo głęboką ranę i nie zważając na okoliczności wybuchnął płaczem i objął go wtulając swoją twarz do rozcięcia. Jedną ręką potrzymał głowę, która bezsilnie opadała w bok, a drugą wtulał go w siebie dociskając go przez plecy. Łzy ciekły po piersi Inuzuki mieszając się z jego krwią, każda następna kropla była początkiem dwóch następnych.
"Kiba, dlaczego akurat ty..."
Spojrzał się w lekko otwarte oczy bruneta i wyszczerzył do niego swoje zęby. Wyglądał jak wilk ostrzegający swoją ofiarę. Oczywiście ten gest wcale nie był skierowany do Kiby. In odwrócił głowę i spojrzał na śmiejącego się Zaku. Nigdy wcześniej nie odczuł tak wielkiej chęci mordu.
-Ty... Ty potworze... Ja Cię zabije... -powiedział do Abumiego głosem jakby zrobiło mu się go żal.
-Mówisz to nie po raz pierwszy... -odparł zirytowany.
Inochi powoli wypuścił Kibę i stanął na przeciwko Zaku, wyglądało to jak w zwykłym pojedynku. Złożył ręce i przygotował się do wykonania swojego jutsu.
-Pnącza Życia: Absorpcja!
Niebieskowłosy spojrzał się na Inochiego pytająco po czym po raz kolejny wybuchnął śmiechem, całkowicie nie docenił swojego przeciwnika.
-To koniec. Wygrałem. -oznajmił mu Tamako po czym złośliwie się uśmiechnął.
Zaku przyjął pozycję gotową do ataku, czuł, że coś jest nie tak. Rozejrzał się dookoła siebie lecz nic nie potrafił dostrzec.
-Spójrz w dół.
Czarnooki wykonał polecenie Inochiego i wytrzeszczył oczy. Jego nogi były oplątane złotymi pnączami, które przypominały liny. Chciał wyciągnąć kunai, lecz liany zablokowały mu do nich dostęp. Próbował zdmuchnąć je z siebie, ale zbyt mocno były do niego wciśnięte.
-Teraz powinno zaboleć.
Inochi wykonał ostateczny znak łącząc swoje palce i podziwiał efekt swojej techniki. Zaku stracił kontrolę nad swoimi nogami, upadł na ziemię i zaczął wić się z bólu.
-Co to do cholery jest?!
-Moja ulubiona technika. -odpowiedział czarnowłosy miłym i spokojnym głosem. Lecz to był tylko pozór, w środku i tak gotował się z powodu swojej furii.
Liny oplątały go prawie całego, została tylko odkryta twarz. Rany na ciele Inochiego zaczęły się goić, a pojawiać się na ciele Abumiego. Kiedy jego wszystkie rany zostały wyleczone pstryknął palcami. Był to znak zakończenia ataku. Krzyk wydobyty z jego gardła był wyjątkowo głośny. Minęła niecała minuta i wszystko ucichło. Pole walki zabrało kolejną osobę do świata umarłych.
-Widzę, że miałeś ciężkie życie. -powiedział sam do siebie lecz w kontekście martwego Zaku.
"Zaraz, zaraz... -pomyślał Tamako. Kiba... Do cholery jasnej, jak mogłem o nim zapomnieć!"
"Kiba, dlaczego akurat ty..."
Spojrzał się w lekko otwarte oczy bruneta i wyszczerzył do niego swoje zęby. Wyglądał jak wilk ostrzegający swoją ofiarę. Oczywiście ten gest wcale nie był skierowany do Kiby. In odwrócił głowę i spojrzał na śmiejącego się Zaku. Nigdy wcześniej nie odczuł tak wielkiej chęci mordu.
-Ty... Ty potworze... Ja Cię zabije... -powiedział do Abumiego głosem jakby zrobiło mu się go żal.
-Mówisz to nie po raz pierwszy... -odparł zirytowany.
Inochi powoli wypuścił Kibę i stanął na przeciwko Zaku, wyglądało to jak w zwykłym pojedynku. Złożył ręce i przygotował się do wykonania swojego jutsu.
-Pnącza Życia: Absorpcja!
Niebieskowłosy spojrzał się na Inochiego pytająco po czym po raz kolejny wybuchnął śmiechem, całkowicie nie docenił swojego przeciwnika.
-To koniec. Wygrałem. -oznajmił mu Tamako po czym złośliwie się uśmiechnął.
Zaku przyjął pozycję gotową do ataku, czuł, że coś jest nie tak. Rozejrzał się dookoła siebie lecz nic nie potrafił dostrzec.
-Spójrz w dół.
Czarnooki wykonał polecenie Inochiego i wytrzeszczył oczy. Jego nogi były oplątane złotymi pnączami, które przypominały liny. Chciał wyciągnąć kunai, lecz liany zablokowały mu do nich dostęp. Próbował zdmuchnąć je z siebie, ale zbyt mocno były do niego wciśnięte.
-Teraz powinno zaboleć.
Inochi wykonał ostateczny znak łącząc swoje palce i podziwiał efekt swojej techniki. Zaku stracił kontrolę nad swoimi nogami, upadł na ziemię i zaczął wić się z bólu.
-Co to do cholery jest?!
-Moja ulubiona technika. -odpowiedział czarnowłosy miłym i spokojnym głosem. Lecz to był tylko pozór, w środku i tak gotował się z powodu swojej furii.
Liny oplątały go prawie całego, została tylko odkryta twarz. Rany na ciele Inochiego zaczęły się goić, a pojawiać się na ciele Abumiego. Kiedy jego wszystkie rany zostały wyleczone pstryknął palcami. Był to znak zakończenia ataku. Krzyk wydobyty z jego gardła był wyjątkowo głośny. Minęła niecała minuta i wszystko ucichło. Pole walki zabrało kolejną osobę do świata umarłych.
-Widzę, że miałeś ciężkie życie. -powiedział sam do siebie lecz w kontekście martwego Zaku.
"Zaraz, zaraz... -pomyślał Tamako. Kiba... Do cholery jasnej, jak mogłem o nim zapomnieć!"
niedziela, 2 września 2012
I tyle z wolnego czasu~
Ja tak króciutko... Wakacje się skończyły, większość mojego wolnego czasu też. Właśnie w takie dni jak ten, dużo blogów znika, bo nikt nie ma na to czasu. Ale nie martwcie się, bloga nie zamknę :) Zostaje tutaj i będę kontynuowała pisanie. Do tego planuje napisać dla Was pewnego one-shota. I wkrótce rozpocznę zamówienia na nie, ale to na 1500 lub 2000 wyświetleń bloga :> No ale żeby tak kolorowo nie było... Tak często już tutaj nie będę, ale postaram się utrzymywać tempo co najmniej jednego epka na tydzień. Wybaczcie, ale chyba mnie rozumiecie :/
sobota, 1 września 2012
Epizod 9 - Hipnotyczny ból
Cała trójka spojrzała na siebie porozumiewawczym wzrokiem i wyruszyli w trzy różne strony. Mekuri wybiegła na ukos w prawo, Inochi na ukos w lewo, a Kiro, jako posiadacz zwoju kontynuował drogę prosto, wtedy pozostała dwójka będzie mogła najszybciej dotrzeć do niego w razie potrzeby. Gdyby przedstawić ich drogi na mapie, powstałaby tam pacyfka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)