-I pamiętaj o wszystkim co Ci powiedziałem. -powiedział znany Inochiemu głos. -To zostaje pomiędzy nami.
-Wiem, wiem. Postaram się... -odpowiedział inny.
Cała scena walki dobiegła końcu. Życia Kin i Zaku stały się tylko wspomnieniami innych ludzi, Dosu skapitulował oddając w ręce Kiroshiego zwój. Hinata i Shino okazali się po prostu nieprzytomni, zahipnotyzowały ich dzwoneczki dziewczyny z dźwięku.
"Cholera jasna... Moja głowa... Co tak właściwie się stało? -zapytał siebie Inochi otwierając powoli oczy przymrużając je przez przedzierające się przez liście promienie słońca"
Chłopak zaczął przebierać oczami dookoła próbując przypomnieć sobie cokolwiek. Oparł się ręką o ziemie w celu wstania z zimnej ziemi, lecz nie miał wystarczająco siły żeby chociaż się lekko podeprzeć. Mekuri zauważyła ruch u swojego brata i wstała z kamienia, na którym próbowała się opalić.
-No nareszcie! Czekamy tu na Ciebie już tyle czasu, że mam wrażenie, że egzaminy już dawno się skończyły! -zawołała z daleka ruda podśmiewając się niego, choć on i tak albo tego nie usłyszał, albo zignorował z braku sił.
-No dobra, wstawaj! -powiedziała podając mu rękę.
Chłopak podniósł swoje zielone tęczówki i westchnął dostrzegając rozczochraną siostrzyczkę.
-Gdybym tylko potrafił podnieść rękę... -wymamrotał po czym ponownie zasnął.
"Ale miałem dziwny sen. No nic, trzeba wstawać."
Inochi obudził się tym razem nie na ziemi w polu rażenia słońca, a na kupce liści w cieniu drzewa, który i tak nic nie dawał, bo był środek nocy.
Tym razem już z siłą w rękach i innych kończynach podniósł się do pozycji siedzącej.
-Moja głowa, ja pierdole... -wyszeptał prawie jak do swoich rąk.
Rozejrzał się po miejscu, w którym się znajdywał, ale i tak nie potrafił go rozpoznać. Znał tereny dookoła swojego domu bardzo dobrze, ale tego nie znał po czym wywnioskował, że stąd łatwo do domu nie trafi.
Zaczekał chwilę na oswojenie swoich oczu do ciemności i dojrzał śpiące rodzeństwo, swojego ukochanego i Shino. Natomiast Hinata, jako jedyna, nie spała. Brunet wywnioskował, że jest ona na warcie.
-Hinata. -zawołał ją Inochi bez większych emocji, była jedyną osobą, która nie spała, więc to do niej się zwrócił.
-In-Inochi! Już wstałeś! -odpowiedziała klasycznie zawstydzona po czym podeszła do niego żeby się nie obudzić innych rozmową.
-Możesz mi wyjaśnić, gdzie my jesteśmy i dlaczego?
-Czyli faktycznie nic nie pamiętasz... Wyjaśnię Ci pokrótce! Jesteśmy w Lesie Śmierci, jest to drugi etap egzaminu chuunin, ty, a następnie reszta twojej drużyny przybyliście nam pomóc i w sumie ocaliliście nasze życia. Dziękuje...
-Faktycznie, pamiętam to... Poczułem czyjś strach, potem była walka i...
-I... ?
-Zabiłem go.
Hinata nic nie odpowiadała tylko siedziała lekko wystraszona przerażeniem wymalowanym na twarzy Inochiego.
-Zabiłem go -powtórzył. - I to w ten brutalny sposób. Ukradłem mu wspomnienia i myśli, choć już ich nie mam... Dalej, dalej nic już nie pamiętam.
-Ja też za dużo nie wiem, Mekuri i Kiba wszystko widzieli i nam opowiedzieli.
-Kiba... -i w tej chwili Tamako przypomniał sobie o najważniejszym, o tym, który go tutaj sprowadził. -I... Jak wam się wiedzie?
Inochi lekko posmutniał i po raz kolejny poczuł zazdrość do Hyuugi.
-Ale że w czym?
"Co ona sobie wyobraża?! Paniusia sobie myśli jaka to ona nie jest, tak?"
-Nie mów, że nie wiesz. W waszym pieprzonym związku. -zawarczał patrząc się na trzęsącą się ze strachu dziewczynkę. - Myślisz, że tego nie widać?! Do tego ty to jeszcze tak olewasz?! Niszczysz marzenia innych i nie potrafisz docenić tego co masz?!
Chłopaka poniosły nerwy i zaczął mówić rzeczy, które nie miały większego sensu, ani sensownego odniesienia do niej. Hinata nie wiedziała co ma zrobić i się popłakała, lecz Inochi, wcale się nie wzruszył.
-Naruto...
-Że co?
-Naruto Uzumaki. To jego kocham. Kiba to... To mój przyjaciel.
Zielonooki zauważył szczerość tego zdania. Objął delikatnie płaczącą Hinatę i rozwiał swoją nienawiść.
-Przepraszam. Naprawdę, bardzo Cię przepraszam. Nawet gdyby, dlaczego mam Cię nienawidzić za to, że znalazłaś szczęście? Zachowałem się jak skończony idiota. Przepraszam. Naprawdę przepraszam.
-Nie. -odpowiedziała mu zbierając w sobie trochę odwagi. -To ja chcę Cię przeprosić. Faktycznie byłam blisko Kiby i mogłeś pomyśleć, że jesteśmy razem. A przecież Ci na nim zależy...
-Zaraz, zaraz...
"Co to ma być... Czy ona wie o tym, że kocham Kibę? A czy... Czy on też wie? Zaraz... Kiroshi..."
-Możesz mi powiedzieć co wiesz o relacjach pomiędzy mną, a Kibą?
-Wiem, że go kochasz. Wszyscy to wiedzą...
-Ale skąd?!
-Od niego samego.
-No dobrze, ale skąd on o tym wie?
-A tego nie wiem. Przekazał to nam mówiąc, że nie chce utrzymywać tego w sekrecie, nie przy najbliższych.
Inochi więcej się do dziewczyny nie odzywał. Zamarł. Różne myśli i jeszcze różniejsze scenariusze najbliższych dni, lecz żaden z nich nie uchodził za szczęśliwy.
-To może ja już pójdę, a ty wypoczywaj... -powiedziała niebieskowłosa na co Tamako tylko przytaknął głową ciągle wpatrując się jeden punkt pomiędzy swoimi stopami.
-Inoochii!!! -wykrzyczał uradowany Kiro, który jak zwykle wstał pierwszy. - W końcu się obudziłeś!
Brat tylko delikatnie się uśmiechnął po czym skinął głową w jego kierunku.
-Nie śpię dość długo. Nie potrafię spać już z pół nocy... -powiedział nieobecnym głosem.
-No tak, śpiąc tyle czasu to nic dziwnego.
-Powiedz mi, dlaczego im to rozpowiedziałeś?
-Ale że co? -odpowiedział Kiroshi, który szczerze nie wiedział o co chodzi.
-Ja. Kiba. Moje uczucia. Wszyscy o tym wiedzą.
-Przecież sam mu to wyznałeś.
Na to Inochi już nie odpowiedział, nie wiedział o co w końcu chodzi.
"Aha, czyli to ja powiedziałem. Nie no dobra, ale chyba raczej bym o tym wiedział..."
-Użyłeś tego jutsu, pomimo ostrzeżeń i wiedzy, że jest to bardzo bezcelowe...
Dało to brunetowi do myślenia. Dokładnie wiedział o jaką technikę chodzi, lecz nie potrafił przypomnieć sobie tego, co zaszło. Czyżby faktycznie nieświadomie powiedział za dużo? Wiedział to jedynie sam Kiba.
Przez chwilę w rozmowie nastała cisza, więc Kiroshi postanowił działać i poszedł obudzić pozostałych i zabierać się za drogę do wieży. Inochi nie chciał zostać z tyłu więc poszedł za bratem.
-Mekuu!
-Daj mi do cholery spać.. -odpowiedziała półprzytomnym głosem.
-Dobra, dobra. Ale budzę Cię za pół godziny!
Inochi odszedł od pragnącej snu siostry i spojrzał na Kiroshiego, który właśnie obudził całą drużynę Kurenai. Hinata wstała. Shino się obudził. I Kiba... Który też już nie spał.
Akamaru stęskniony za zielonookim pobiegł do niego z całych sił w swoich krótkich łapkach i w końcu wylądował na jego twarzy przewalając go na ziemię z impetem.
-Inochi! Ile to czasu minęło, myślałem, że już nigdy nie wstaniesz! -wykrzyczał w swój pozytywny sposób Kiba, który Tamako tak bardzo chciał w końcu usłyszeć.
Ze względu na to, że Inochi był świadomy tego, że Inuzuka o wszystkim wie miał problem się do niego odezwać i tylko się uśmiechnął po czym spuścił wzrok na trawę.
Chłopcy stali już praktycznie twarzą w twarz do siebie, dzieliły ich tylko centymetry. Kiba, który promieniał uśmiechem i Inochi, który wstydził się spojrzeć w jego oczy.
Najmłodszy z rodzeństwa nie miał pojęcia o tym, co zaszło w ostatnich dniach i nie wiedział czego się spodziewać.
Czy Kiba udaje miłego?
Czy może jest jak dawniej?
A może jednak on nic nie wie?
Może Hinata i Kiroshi kłamali?
Ale, to nie ma sensu...
Setki pytań przeplatały się przez jego myśli.
-Inochi. -zaczął rozmowę Kiba. - Pewnie nic nie pamiętasz, ale złożyłem Ci pewną obietnicę.
Chłopak nic nie odpowiedział, gdyż jak przez cały czas, nie miał pojęcia o co chodzi.
-Może... Trochę się przejdziemy? Mam Ci sporo do powiedzenia. -powiedział Inuzuka z poważniejszą niż zwykle miną.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak więc no. Przepraszam Was bardzo za kilka rzeczy. I za to, że ta notka jest dość krótka, i za to, że musieliście czekać na nią cholernie długo, i za to, że nie jest ona zbyt dobra, a akcji w niej za grosz nie ma >.<
Notka ta była pisana przeze mnie dokładnie 6 razy. Każda była tak słaba, że sobie ją darowałam. Przez to wszystko straciłam chęci. Aż w końcu Dilla, moja mentorka mi pomogła i podniosła mnie na moim yaoistycznym duchu :*
Postaram się jak mogę wrzucić następną notkę już wkrótce, ale nie mogę też nic obiecać, bo na nadmiar czasu to nie narzekam.
Jeśli chcecie wiedzieć jak wygląda stan notek, kiedy się one pojawią, albo nawet czego będą dotyczyć, zapraszam do pisania na GG, które jest podane w zakładce "O mnie". Świeci tam trochę pustkami, ale chętnie popisze z każdym, kto tylko chce mieć ze mną kontakt :3
Pewna mroczna istota (a imię jej Dominika) namówiła mnie na przeczytanie całego opowiadania i jako że nie komentowałem wcześniej to teraz dam komentarz opisujący wszystkie moje odczucia co do twojego opowiadania. Fabuła jest prosta, co nie wiem czy jest dobre, ale też nie jest złe. Chyba lepiej jak jest prosta niż nijaka :)Historia jest ciekawa i będę ją śledził dalej, język zrozumiały, błędów nie znalazłem, albo się dokładnie nie przyglądałem xD no i to już chyba wszszstko. WENY ŻEBYM Z DILLĄ TAK NIE CZEKAŁ!
OdpowiedzUsuń~Adam