niedziela, 20 października 2013

Epizod 14 - Czerwony Smok

-No to jesteśmy na miejscu. -powiedziała Mekuri z myślą, że jest to tylko i wyłącznie jej zasługa. -Mam nadzieję, że wystarczająco Was pośpieszałam.
-Spokojnie, mamy jeszcze czas. -upewnił ją Kiroshi.
Wysoka, niezbyt piękna wieża wyłoniła się przed nimi i jakby wrzała już walką. Podekscytowana, a za razem piekielnie przerażona szóstka, no może piątka, poza Mekuri spoglądała na nią z dołu. Kiroshi wraz z Hinatą i Shino dyskutowali o tym, żeby jak najszybciej spotkać się w środku, zastanawiali się nad miejscem spotkania oraz tym co może na nich czekać. Ruda tylko groźnie warczała jakby chciała już przestraszyć budowlę i pokazać jej, kto tutaj jest naprawdę silny. Inochi wraz z Kibą oczywiście świata poza sobą nie widzieli, wpatrzeni w siebie ignorowali całe otoczenie, z resztą, tak jak od momentu powrotu ze swojego spaceru.
-W takim razie tutaj musimy się rozdzielić, widzimy się za chwilę! -rzucił odchodzący z Hinatą Aburame i pomachał do swoich przyjaciół.
Kiba patrzał raz na swoich kompanów, raz na swojego chłopaka i zastanawiał się, którą drogę wybrać, lecz po złowrogim spojrzeniu siostry ukochanego, zrezygnował i z delikatnym uśmiechem odszedł od Inochiego i pomachał radośnie w stronę pozostałej dwójki rodzeństwa.
-Moglibyście trochę przystopować, powoli mam Was dość! -oburzyła się siostra, na co chłopak tylko przytaknął i uśmiechnął się przepraszająco.
Bez słowa cała trójka udała się pod swoją bramę i po porozumiewawczym skinięciu otworzyli wrota. Szli krótkim, ciemnym korytarzem, aż doszli do pomieszczenia, w którym czekała na nich Aoname Nasumi.



-Gratuluję, jestem z Was niezmiernie dumna! -krzyknęła klaszcząc jednokrotnie w dłonie trenerka i zaczęła się śmiać. -Nie sądziłam, że uda mi się tak dobrze Was wyszkolić!
Inochi z Mekuri wysłali sobie spojrzenie pełne niepewności, ale i tak odpowiedzieli radośnie na jej wielki zapał.
-Zwój Nieba. Zwój Ziemi. Proszę, oto one. -powiedział jako jedyny z poważnym tonem niebieskooki i wręczył Nasumi zwoje.
-Okeej! Wiecie co, darujmy sobie te wszystkie rytuały i przejdźmy do głównej sali, co Wy na to? -radośnie powiedziała Aoname próbując jakby rozbawić całą drużynę i zdobyć ich sympatię na nowo. Przywołała ich energicznie ręką i ruszyła w kierunku schodów.
Po przemowie egzaminatora i przedstawieniu drużyn wszyscy zajęli swoje miejsca na górze wielkiej sali, z polem bitwy na dolnym piętrze.
Cała trójka obserwowała swoich rywali i zastanawiali się, kto komu przypadnie. Mekuri zawiesiła wzrok na czerwonowłosym chłopaku, Gaarze.
"Jemu widzę się udało, bardzo dobrze, w końcu jakiś godny przeciwnik, do tego... CHOLERA! MEKU WEŹ SIĘ W GARŚĆ! Nie chcesz przecież skończyć jak ten idiota z tym psiarzem... -pomyślała czerwonowłosa."
Kiroshi, przeciwnie do siostry z przerażeniem obserwował ludzi w pomieszczeniu, bojąc się każdego z nich. Niestety nie potrafił tego ukryć, sądząc po jego dłoniach, a także reszcie ciała, był okropnie przerażony.
-Coś nie tak? -zapytał go brat.
-Obawiam się o tą walkę, czuję, że nie dam rady... -odpowiedział pokornie Kiro.
-No daj spokój, w walce jeden na jednego ciężko sobie z Tobą poradzić, wiesz o tym!
-Wiem, doskonale wiem, ale nie to mnie martwi. -powiedział i kontynuował brunet. -Pamiętasz co zrobiłem Kin? Suuseishin ciągle nie reaguje, potrzebuje duszy, niepotrzebnie wtedy zużywałem całego kryształu...
-Czyli... Twoje Furiko... Nie działa?
-Można tak powiedzieć, mogę używać podstawowych technik, ale nie Suuseishin, a bez tego, mogę wywołać tylko iluzję, a co mi po tym, jak sam więcej nie zrobię.
Inochi wpatrywał się na brata i próbował doradzić mu w jakikolwiek sposób, lecz nie znał sposobu, w który mógł mu pomóc. Próbując ratować sytuacje szybko zmienił temat:
-A może... Kakashi gdzieś tu jest, może on Ci w czymś doradzi?
Kiroshi dostał olśnienia, kompletnie wyleciało mu z głowy to, że on jako opiekun Drużyny 7 gdzieś tutaj jest. Szybko rozejrzał się po raz drugi, lecz nie potrafił go odnaleźć. Jego brat znowu przyjął inną taktykę i zapytał się Nasumi o drużynę Kakashiego, na co ona odpowiedziała mu, że jest chwilowo niekompletna, brakuje Kakashiego i Sasuke.
W tym momencie Kiro załamał się, nie dość, że walka, to jeszcze prawdopodobnie, mężczyzna, który jak do tej pory najbardziej utkwił w jego sercu właśnie zabawia się z jego rówieśnikiem.
"Karta w końcu się odwróciła. -pomyślał Kiroshi. - Masz czego chciałeś, Ino."
Spojrzał się na brata i zastanawiał się czy zapytać go o jego sprawy sercowe, chociaż nie chciał o to pytać, tylko ten jeden fakt podtrzymywał go na duchu. Inochi natomiast jakby czytał mu w myślach, zapytał od razu:
-Jak myślisz, długo zostanę z Kibą? Ciągle nie chce mi się wierzyć, że to się dzieje.
-Wiesz co Ci powiem, od początku byłem przekonany, że to głupia miłość, do chłopaka, z którym nigdy nie rozmawiałeś, jest ona tylko w jego głowie i tak na prawdę nie ma przyszłości. A jednak. Myślę, że skoro udało się Wam, będziecie udaną parą do samego końca. -skłamał Kiroshi nie chcąc psuć nastroju brata. Wiedział dobrze, że prędzej czy później i tak ich związek się rozpadnie.
-Mam taką nadzieję. -zakończył temat Inochi i posłał do brata jeden z pierwszych szczerych uśmiechów.

-Proszę o uwagę, etap eliminacyjny czas zacząć! -krzyknął Hayate Gekko, egzaminator.
Wszystkie oczy, począwszy od geninnów po ich nauczycieli spojrzały na niego.
-Na ekranie za mną wylosują się imiona dwójki z Was, będzie to pierwsza para, zwycięzca przechodzi do trzeciego etapu. Bez obaw, dla każdego ktoś się znajdzie. Par jak i walk będzie dziesięć. -kontynuował Gekko.
Teraz największą uwagę przejęła tablica z szybko zmieniającymi się nazwiskami. Napięcie każdego z geninów sięgało zenitu.
-Losowanie zakończone. Para numer 1: Yoroi Akado przeciwko Uchiha Sasuke!
Kiroshi słysząc imię Sasuke czujnie szukał miejsca, z którego się wyłoni. Chciał sprawdzić, czy i Kakashiego tam nie będzie. Po kilkunastu sekundach Kiro zobaczył Uchihę trzymającego się za kark z wyrazem twarzy pełnym bólu. Kilka sekund później zobaczył białowłosego kochanka, który ewidentnie był zmieszany i martwił się nadchodzącą walką. Tamako szybko zrozumiał, że powodem ich nieobecności nie były sprawy miłosne, ale czysto zdrowotne. Odetchnął z ulgą. Wpatrywał się w mężczyznę i czekał aż on zwróci na niego uwagę. Tak też było, Hatake po chwili zauważył chłopaka i uśmiechnął się. Przynajmniej tak wydawało się chłopakowi, pomimo maski potrafił wyczuć jego emocje.
"Uśmiechnął się do mnie. Czyli... Czyli jednak o mnie pamięta... I, patrzy się na mnie, a nie na walczącego Sasuke. -pomyślał Kiroshi i dodał sobie automatycznie siły i motywacji.
-Zwycięzca, Uchiha Sasuke! Następna walka...
Tamako Mekuri przeciwko Hyuga Hinata!
-TAAAAAAAK! W KOŃCU JA! -wykrzyknęła na całą salę Meku z płomieniami w oczach.
Tuż za nią Nasumi nie mogła się powstrzymać od śmiechu i wybuchła psychopatycznie się uśmiechając.
-Hyuga. Własnie to chciałam usłyszeć. Mekuri, zniszcz ją.
Dziewczyna ze zdziwieniem spojrzała na swoją sensei, ale i tak dołączyła do niej naśladując jej śmiech.
-Mam tylko nadzieję... -powiedziała z tonem rozkazu niebieskowłosa. - Mam nadzieję, że to co pokazałaś w walce ze mną, to nie wszystko na co Cię stać. Byłabym bardzo zawiedziona, gdybyś znała tylko tak słabą technikę.
-Bez obaw, to nawet nie była rozgrzewka. -odpowiedziała i odwróciła się w kierunku przerażonej Hinaty.

Hayate stanął pomiędzy dwiema dziewczynami, przerażoną Hinatą i pewną siebie Mekuri. Spojrzał na oby dwie i wykonał gest wskazujący na start pojedynku po czym szybko zniknął z pola walki. Czerwonowłosa w jednej sekundzie odskoczyła do tyłu i wyciągnęła swój Tanken po czym przybrała skupioną minę. Hyuuga natomiast przybrała bojową pozę, typową dla swojego klanu.
-Trafiłaś na złą osobę, długo tutaj nie postoisz! -krzyknęła z pogardą Mekuri. -Teraz, to co zdarzyło się w lesie, nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Hinata nic nie odpowiedziała, wpatrywała się tylko na przeciwniczkę swoimi białymi oczyma.
-Iluzja Strachu!
W momencie wszyscy ludzie dookoła rozpłynęli się i dołączyli do czerwonej mgły, która zasłoniła ciemnowłosej całe otoczenie. Pomimo, że znajdowali się w zamkniętym pomieszczeniu, pojawiły się nad nią burzowe chmury, które sprawiały wrażenie wielkiego nacisku na dziewczynie. Hinata jednak postanowiła szybko uporać się z zagrożeniem i uruchomiła swojego Byakugana, który pozwolił jej dostrzec więcej. Cały teren powrócił do normy, lecz chakra Tamako wciąż była nie do zauważenia. Dziewczyna ciągle stała w tym samym miejscu, lecz tym razem, nie była sama. Dookoła Mekuri wił się jakby smok zrobiony z czarnego dymu. Jej uśmiech oraz spojrzenie nadal nie uległy zmianie.
Tamako zaczęła biec w stronę Hinaty, która trzymała się na baczności. Uderzyła pięścią w powietrze, a dym z jej ciała ruszył na przód, prosto do jej przeciwniczki. Hyuuga skutecznie niszczyła smoka, który sprawiał wrażenie, że nie ma końca. Kiedy dziewczyna była nim zajęta, Mekuri wykorzystała chwilę nieuwagi i z całej siły kopnęła ją z prostej stopy w kręgosłup. Tym atakiem została tak poturbowana, że wylądowała na drugim końcu sali, lecz szybko wstała i ruszyła prosto na swoją przeciwniczkę. Tamako zrobiła dokładnie to samo. Dziewczyny wymieniły sobie po jednym ciosie, lecz niestety przy starciu sztylet okazał się silniejszy od dłoni. Udo Hinaty zostało przebite, a ona sama pozbawiona możliwości biegu. Próbowała zatrzymać ręką krwawienie, jednak rana była zbyt poważna, a krwi uciekało zbyt wiele. Mekuri szybko skorzystała z tej okazji i ruszyła, już bez broni na Hinatę z próbą ugodzenia jej w twarz. Jednak tym razem Hyuuga była na to przygotowana i zgrabnie ominęła ruch przeciwniczki trafiając ją prosto w serce. Ryk rudej rozległ się, a ona sama wpadła w szał.
-TY MAŁA KURWO, TO BOLAŁO! -wykrzyczała i szybko zabrała się za kolejną ze swoich technik. -Suuseishin: Smoczy Gaz.
Po użyciu techniki z jej ust zaczęły się wydobywać kłęby dymu, podobnego do tego za pierwszym razem, lecz teraz nie czarnego, a czerwonego. Kiedy dziewczyna cała była pokryta w czerwonym powietrzu momentalnie znalazła się przy Hinacie i uderzeniem pięścią w podbródek wyrzuciła ją w górę i szybko przycisnęła do ściany trzymając ją w powietrzu. Rozwścieczona Tamako dusiła ją mocnym uściskiem w szyję i przelewała na dziewczynę gaz ze swojej techniki. Krzycząc różne groźby uderzała ją raz w twarz, raz w klatkę piersiową, natomiast obezwładniona Hyuuga tylko jęczała z bólu i ledwo łapała tlen. Mekuri puściła dziewczynę i zadała jej ostateczny cios w brzuch po czym odskoczyła na metr i spojrzała, tym razem z politowaniem, na połamaną, kaszlącą dziewczynę. Uśmiechnęła się spełniona i szybko poszukała swojego brata wskazując mu kciukiem, że wszystko dobrze. Następnie powędrowała wzrokiem do chłopaka z piasku, który bardzo przypadł jej do gustu, lecz zawiodła się, ponieważ jego twarz nie pokazywała żadnych emocji.
Egzaminator razem z ekipą medyczną szybko zabrał przegraną, Hinatę Hyuuga i ogłosił zwycięstwo Mekuri Tamako.
Czerwonowłosa rozpuściła swoją burzę przeczesując ją ręką i szybko wskoczyła na górę, chcąc pokazać, że nie ma zamiaru wchodzić po schodach, przecież to dla niej zbyt łatwe.
-I jak, zaskoczona? -powiedziała z dumą do swojej trenerki.
Nasumi zdziwiona patrzała się na dziewczynę, jakby nie wierzyła, że właśnie pokonała Hinatę.
-Powiedz mi dziecko, jak to możliwe, że udało Ci się pokonać w zwarciu dziewczynę, która panuje nad tenketsu? Przecież, przecież... Nie powinnaś móc się ruszać...
-A jednak. Nie bez powodu użyłam Smoczego Gazu, dzięki temu moja chakra jest na zewnątrz i jej ciosy stają się zwykłymi uderzeniami, natomiast moje... Sama widziałaś.
Aoname pogratulowała swojej uczennicy i razem z nią ekscytowała się ranami przegranej.
-Losowanie kolejnej pary czas zacząć... Para numer trzy: Tamako Inochi kontra...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Okeeej, to tyle na dzień dzisziejszy. Wiem moi drodzy, wiem, przerwa była chooolernie długa, ale co poradzić, czasy są ciężkie. xDD Komentujcie jeśli jeszcze istniejecie, buziak, mam nadzieję, że wyrobię się szybko z następnym. ;*



1 komentarz:

  1. Witam, witam,
    niedawno tutaj natrafiła na ten blog.. opowiadanie jest fantastyczne, czytałam je z zapartym tchem, wspaniale piszesz, historia jest bardzo ciekawa... mam nadzieję, ze niebawem pojawi się następny rozdział....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń